Sześciolatki wracają do przedszkola

2015-12-30 10:43

Obowiązek szkolny będzie obowiązywał od siódmego, a nie szóstego roku życia — zdecydował w nocy 29 grudnia br. Sejm.

Po burzliwej debacie posłowie przyjęli projekt nowelizacji ustawy o systemie oświaty autorstwa klubu Prawa i Sprawiedliwości, który przywraca poprzedni wiek rozpoczynania nauki w szkole. Projekt poparło 269 posłów, 156 było przeciw, a 17 wstrzymało się od głosu.

Zgodnie z przyjętą ustawą, dziecko między 3 a 5 rokiem życia będzie miało prawo do korzystania z wychowania przedszkolnego (trzylatki od roku 2017). Dzieci 6-letnie mają się uczyć w zerówkach prowadzonych zarówno przez przedszkola jak i szkoły.

Rodzice mają otrzymać wybór w sprawie posyłania sześciolatków do szkół. Dzieci sześcioletnie będą mogły pójść do szkoły, ale po odbyciu rocznego przygotowania przedszkolnego lub po otrzymaniu opinii poradni psychologiczno-pedagogicznej.

Przyjęte dziś przez Sejm poprawki do projektu zakładają, że rodzice będą mogli zdecydować o powtórzeniu klasy nie tylko przez obecnych pierwszaków, ale także przez drugoklasistów. To efekt lobbingu rodziców skupionych w inicjatywie Ratuj Maluchy.

W ustawie znalazły się też zmiany dotyczące nadzoru pedagogicznego i kompetencji kuratorów. PiS chce przywrócić weto kuratora w sprawie likwidacji szkół. Jeśli organ prowadzący będzie chciał zlikwidować szkołę, zrobi to tylko po uzyskaniu pozytywnej opinii kuratora. Pozytywna opinia kuratora będzie wymagana też przy zmianach w sieci szkół. Ustawa przywróci obowiązek opiniowania przez kuratora planów publicznych placówek doskonalenia nauczycieli. Minister Edukacji otrzyma kompetencje powoływania i odwoływania kuratorów i wicekuratorów.

Na sfinansowanie skomplikowanej operacji przeniesienia sześciolatków do przedszkoli samorządy otrzymają zaledwie 74 mln zł. To, czy gminy dostaną rekompensatę przynajmniej części kosztów tej operacji, ministerstwo rozważy najwcześniej w 2017 roku.

Autorzy ustawy doszli do wniosku, że jeśli chodzi o cofnięcie rocznika dzieci do przedszkola, to „skutki finansowe zmian dla całego sektora finansów publicznych, będą z dużym prawdopodobieństwem neutralne”. Czemu neutralne? Ponieważ mniejsza liczba uczniów w szkole spowoduje, że nie trzeba będzie uruchamiać nowych klas: „Ewentualna zmiana subwencji będzie adekwatna do zmiany zadań oświatowych i tym samym zmiany koniecznych do ponoszenia wydatków. Spodziewana mniejsza liczba uczniów w szkołach oznaczać będzie mniej oddziałów klasowych i tym samym mniejsze wydatki”.

Autorzy są wprawdzie świadomi, że w tych samorządach, w których klasa pierwsza w podstawówkach może liczyć np. troje czy czworo uczniów, samorządom zabraknie pieniędzy, aby „pokryć konieczne do ponoszenia wydatki na wynagrodzenia nauczycieli prowadzących proces dydaktyczny”. Aczkolwiek taki krok jedynie „należy rozważyć”. I tu ważne zastrzeżenie — dopiero od 2017 roku. „Ze względu na specyfikę podziału subwencji oświatowej, rozwiązanie takie mogłoby być zastosowane od 2017 r.” — napisali posłowie PiS w uzasadnieniu.

Źródło: Głos Nauczycielski