Exposé premier Beaty Szydło

2015-11-20 11:30

Darmowe przedszkola, likwidację godzin karcianych i powrót do „klasycznego kanonu lektur” — to część z obietnic złożonych przez premier Beatę Szydło w exposé wygłoszonym 18 listopada w Sejmie. W przemówieniu nie padły jednak żadne deklaracje w sprawie podwyżek w oświacie.

W trakcie ponad godzinnego wystąpienia szefowej rządu w parlamencie pojawiły się wątki związane z oświatą. Beata Szydło obiecała m.in. umożliwienie rodzicom podejmowania decyzji w sprawie rozpoczęcia nauki dziecka w szkole. — Należy powiedzieć o wprowadzonym wbrew woli rodziców obowiązku szkolnym dla sześciolatków. Nasz rząd cofnie te zmiany. Polscy rodzice będą mieli prawo wyboru, bo najlepiej znają swoje dzieci. To rodzice będą decydowali, czy ich dziecko pójdzie do szkoły w wieku lat sześciu czy siedmiu. Tę zmianę przeprowadzimy w czasie pierwszych 100 dni naszego rządu — obiecała premier.

Zapowiedzi te odbiegają od deklaracji, jakie jeszcze niedawno składała minister edukacji Anna Zalewska. Jej zdaniem, powinno się mówić nie tyle o prawie wyboru rodziców, ale o przywróceniu starego wieku rozpoczęcia nauki w szkole. Rodzice dzieci sześcioletnich mogliby je posłać do szkoły rok wcześniej, ale pod warunkiem, że uzyskaliby odpowiednią opinię z poradni psychologiczno-pedagogicznej.

Beata Szydło powtórzyła też obietnicę złożoną już wcześniej — stopniowego przywracania 8-letniej szkoły podstawowej i 4-letniego liceum. Niestety gwarancje zatrudnienia nauczycieli w szkołach w tym kontekście nie padły. Pojawiły się jedynie zapowiedzi wykorzystania potencjału nauczycieli. — Z tego miejsca chcę się zwrócić do szanownych państwa nauczycieli i pedagogów. Bo wiem, że takie pytania i obawy się pojawiają. Proszę się nie obawiać, naszym nadrzędnym celem będzie wykorzystanie państwa doświadczenia. Te zmiany będą miały charakter ewolucyjny. Chcemy wykorzystać jak najlepiej potencjał polskich nauczycieli. Zmiany te będziemy wprowadzać w uzgodnieniu z państwem i będziemy wprowadzać tak, żeby zawód nauczyciela zyskał należną pozycję i godność — stwierdziła Beata Szydło. — Żeby polskie dzieci były jak najlepiej kształcone i wychowywane przez polską szkołę. I żeby wreszcie rodzice byli partnerami w tym procesie kształcenia swoich dzieci — dodała.

Jedną z pierwszych decyzji nowej minister edukacji ma być likwidacja tzw. godzin karcianych. — Ogromnym problemem polskiej szkoły jest biurokratyzacja.
Odbiurokratyzujemy polską szkołę — obiecała szefowa rządu. — Polska szkoła ma uczyć, wychowywać, a polscy nauczyciele mają mieć godne warunki, aby kształcić nowe pokolenia Polaków — dodała. 
W tym kontekście nie padły jednak żadne obietnice dotyczące np. podwyższenia wynagrodzeń w oświacie.

Nowy rząd chce ponadto odbudować szkolnictwo zawodowe i dostosować je „do rzeczywistych potrzeb rynku pracy i gospodarki”. A także zmienić „system testowy” w oświacie. — Życie to nie test — stwierdziła Beata Szydło. — Odnalezienie się w życiu wymaga realnej wiedzy oraz właściwej postawy. I właśnie wiedzę i postawę powinna kształtować szkoła — dodała.  

Co należy rozumieć przez „postawy”? — Elementem tej postawy powinno być silne poczucie tożsamości narodowej i patriotyzm. Wysokie wymagania merytoryczne, wysokie wymagania wychowawcze i mocne kształtowanie świadomości to droga do sukcesu. Zarówno w wymiarze indywidualnym jak i narodowym. Trzeba wrócić do pełnego nauczania historii i do klasycznego kanonu lektur — wyjaśniła Beata Szydło. Słowa te spotkały się z długimi brawami, chyba najdłuższymi w czasie całego exposé.

Pani premier obiecała ponadto kontynuację rozbudowy sieci przedszkoli, które mają być bezpłatne co najmniej dla osób mało zarabiających. W szkołach mają znów pojawić się gabinety stomatologiczne i lekarskie. Generalnie, nowy rząd ma być „przeciwko zwijaniu się państwa” z małych i średnich miejscowości. W tym zwijania sieci szkół. — Proces ten musi być zatrzymany, a w wielu wypadkach odwrócony. Nie nastąpi to oczywiście z dnia na dzień. Zostanie przeprowadzony powrót państwa na wieś i do mniejszych miejscowości — stwierdziła Beata Szydło.

Zmiany mają dotknąć także uczelni wyższych. — Żeby to, co zostało w ostatnich latach nadmiernie zbiurokratyzowane, obciążenie naukowców zbędnymi procedurami biurokratycznymi, zamienianie naukowców w urzędników, żeby to odwrócić. Naukowcy powinni mieć szansę na to, by kształcić młode pokolenia Polaków, żeby prowadzić własne kariery naukowe, żeby ich praca naukowa i badawcza była wykorzystywana przez państwo, przez polską gospodarkę — stwierdziła premier.

Naukowcy mają otrzymać „godne warunki wypełniania swojej misji”. — Zrobimy wszystko, by na uczelnie wrócił nastrój wolności badań, wolności wypowiedzi, wolności kontaktów zewnętrznych z ludźmi reprezentującymi różne, także mniej popularne w danym środowisku poglądy. Uczelnie powinny być miejscami konfrontacji różnych przekonań, miejscem otwartym na spotkanie ze wszystkim, co ma jakieś znaczenie dla rozwoju myśli — podkreśliła Beata Szydło.

Źródło: Głos Nauczycielski